Trening nie tylko ciała, ale i ducha - rozmowa z Agnieszką Śliskowską
O sobie mówi: Gdybym miała opisać siebie, swoją pracę i to, co chcę przekazywać ludziom, posłużyłabym się tym cytatem: "Dzielić się wiedzą to sztuka, dzielić doświadczeniem - odwaga. Podzielić się sercem i osobistą energią to miłość do drugiego człowieka". Nie znam niestety autora tego cytatu, ale uważam, że te słowa doskonale do mnie pasują.
Specjalnie dla portalu polskifitness.tv o swojej drodze w świecie fitness, doświadczeniach i prowadzonym przez siebie warszawskim studiu treningu, które niedawno obchodziło czwarte urodziny, opowiada Agnieszka Śliskowska.
Jak wyglądała pani droga w świecie fitness?
Agnieszka Śliskowska: Moja przygoda zaczęła się od tańca, to była moja baza. Tańczyłam w formacji Busters, zespole tańca współczesnego w Łodzi, w którym zafascynowałam się ruchem. Moim kierunkiem w liceum była rytmika, czyli znów ruch w połączeniu z muzyką. Zdobyłam wykształcenie pedagogiczne ze specjalizacją: wychowanie muzyczne. Muzyka i taniec to były moje początki, które z czasem przekształciły się w chęć zrobienia czegoś innego. W pewnym momencie w Polsce pojawił się aerobik. Ta forma aktywności fascynowała w tamtym okresie większość młodych osób, w tym również i mnie. Zaczęłam chodzić do klubów w Łodzi, w których odbywał się aerobik. Spodobało mi się to na tyle, że postanowiłam postawić krok jako instruktorka fitness (wtedy aerobiku). To był rok 1998. Zaczęłam w tamtym czasie prowadzić zajęcia z aerobiku w Domu Kultury Łódź Karolew. Nie miałam wtedy jeszcze uprawnień, zrobiłam je w roku 2000, kiedy pojawiły się w Polsce szkolenia. Od tego momentu zaczęła się moja przygoda z szeroko pojętym fitnessem. Szkoliłam się regularnie i po zrobieniu pierwszego dyplomu zaczęłam pracę jako instruktorka fitness w klubie Rytm w Łodzi. Pracowałam tam przez 13 lat, z czego przez 6 lat pełniłam również funkcję managerki. Zajmowałam się przyjmowaniem instruktorów do pracy, prowadzeniem szkoleń, szeroko pojętą opieką nad nimi i ich rozwojem fitnessowym. W 2005 roku zostałam szkoleniowcem fitness i uczyłam tej sztuki innych jako master trenerka, prezenterka i nauczycielka w szkole Open Mind Fitness Health & Idea. Szkolenia prowadziłam do ubiegłego roku. Po odejściu z klubu Rytm prowadziłam zajęcia na własną rękę. Wynajmowałam salę i organizowałam zajęcia fitness. Po roku przeprowadziłam się wraz z mężem do Warszawy. Cały mój dalszy rozwój fitnessowy wiąże się z Warszawą. W zeszłym roku obchodziłam 20 lecie pracy zawodowej. Przez te 20 lat zrobiłam wiele szkoleń, wszystkie drogi prowadziły mnie do tego, by w ostatecznym rozrachunku, czyli 4 lata temu, zacząć prowadzić własne studio i rozwijać swoją pasję fitnessową. W skrócie tak wyglądała moja droga. Przez cały czas wiązała się z podnoszeniem kwalifikacji i rozwojem tego, w czym, jak się okazało, jestem dobra, mam predyspozycje i bardzo mnie to interesuje. Wszystkie szkolenia, które przeszłam, miały doprowadzić do wyższego poziomu prowadzonych przeze mnie zajęć oraz większej satysfakcji z tego treningu.
W jaki sposób podsumowałaby pani 4 lata istnienia pani klubu fitness?
Agnieszka Śliskowska: 4 lata to długo i niedługo. Jestem bardzo dumna z tego, co wydarzyło się w Warszawie. Stworzyłam przestrzeń dla ludzi, którzy przede wszystkim chcą się rozwijać fizycznie, zdrowotnie, emocjonalnie i duchowo. Ta przestrzeń jest również dla mnie. Zmieniając miejsce zamieszkania, zmieniłam tak naprawdę wszystko w swoim życiu. Przyjechałam do miejsca, w którym nie znałam nikogo, nie miałam znajomych i przyjaciół. Cały swój plan biznesowy ułożyłam w oparciu o moje przemyślenia, które pojawiły się w trakcie poprzednich lat w Łodzi. Rozważyłam to, co będę chciała robić, w jakim aspekcie, jak szeroko rozwijać swoje umiejętności i jak robić to tak, by najlepiej mi to służyło, ponieważ wreszcie dojrzałam do tego, żeby słuchać swoich potrzeb i pragnień. Założyłam sobie pewne rzeczy, które chciałam zrealizować i tak faktycznie się stało. Chciałam pracować blisko swojego miejsca zamieszkania, stąd wybór miejsca, w którym prowadzę zajęcia grupowe - to sala w Centrum Kultury Wilanów. Treningi personalne prowadzę w domach podopiecznych. To było moje założenie, że chcę w ten sposób pracować indywidualnie z ludźmi, w ich miejscach zamieszkania, by ułatwić im życie, wyjść naprzeciw ich potrzebom. Chciałam również stworzyć ofertę usług dla świadomego klienta, który wie czego chce, albo nie do końca wie, ale jest otwarty na moje propozycje i mój styl prowadzenia. I tak się stało. Pragnęłam stworzyć przestrzeń rozwoju głównie dla kobiet i faktycznie większą część moich podopiecznych stanowią kobiety. Mimo wszystko jest kilku panów, którzy niezrażeni przychodzą na zajęcia, na których dominują kobiety i jestem z nich bardzo dumna. Oferta mojego studia obejmuje kilka nurtów, które sobie wyznaczyłam. Treningi grupowe takie jak: pilates, bodyART, zdrowy kręgosłup, nordic walking, dance 3/4. Drugi zakres usług to treningi personalne. Organizuję również porady żywieniowe, warsztaty stacjonarne, które odbywają się regularnie raz w miesiącu, a także aktywne wyjazdy poza Warszawę. Te wyjazdy narodziły się mniej więcej po roku istnienia studia i nie były z góry planowane. Wyniknęły one z potrzeb klientek i mojego zafascynowania spędzaniem czasu z podopiecznymi w inny sposób niż tylko na terenie Warszawy. To sprawdziło się na tyle dobrze, że organizuję takie wyjazdy 2-3 razy w roku. Kiedy przeprowadziłam się do Warszawy nie miałam przyjaciół na miejscu, więc chciałam z grupą podopiecznych stworzyć takie miejsce, w którym będziemy wzajemnie się wspierać i pomagać sobie. To faktycznie się udało. Dziś mogę już stwierdzić, że moje podopieczne to również moje przyjaciółki. Pomagamy sobie, wytworzyły się nieformalne grupy wsparcia, w które pomagają sobie w trudniejszych momentach życia. Przez te lata oferta treningowa jest stała. Postawiłam na treningi z nurtu body&mind oraz prozdrowotne, w których się specjalizuję. To właśnie postanowiłam w dalszej części życia zawodowego rozwijać i oferować. Zwiększyłam liczbę zajęć ponieważ powiększyła się ilość osób przychodzących na moje zajęcia. Wyznaczyłam sobie jednak granicę końcową, ustaloną ilość godzin, które chcę prowadzić, by nie doprowadzić do sytuacji, w której będę nadmiernie zmęczona i nie będę miała czasu na uważną pracę z człowiekiem. Tej ilości godzin nie planuję zwiększać. Ciekawą zmianą, którą dostrzegam przez te 4 lata, jest to, że oprócz stworzenia od podstaw miejsca, w którym trenuję podopiecznych fizycznie, pomagam w zrozumieniu czym jest aktywność i zaszczepiam miłość do ruchu, narodziły i umacniają się między nami silne relacje i więzi. Zdarza się, że podczas mojej choroby dostaję wiadomości ze słowami wsparcia, życzenia powrotu do zdrowia oraz pomocy w zrobieniu zakupów czy kupieniu lekarstw. Wzrusza mnie to bardo i jestem szczęśliwa z tych wyjątkowych relacji. Dodatkowo widzę bardzo silną tendencję rozwojową w obrębie mojego studia, w którym wprowadzam techniki mindfulness, trening oddechu i świadomej relaksacji. Zaczęłam również grać koncerty na instrumentach relaksacyjnych tj. dzwonach koshi, misach, kiju deszczowym, bębnie oceanicznym. Jest wiele instrumentów, które pomagają w osiągnięciu relaksu to tzw. kąpiel w dźwiękach. Dźwięk ma działanie lecznicze, prozdrowotne, zatem bardzo ładnie wpasowuje się w nurt treningów body&mind oraz formy relaksacyjne. Takie koncerty wprowadzam albo w ramach zajęć lub w formie osobnych warsztatów.
Jakie są pani plany na dalszą działalność studia?
Agnieszka Śliskowska: Moje plany związane z dalszym rozwojem studia bazują na tym, co do tej pory rozwinęłam. Będę kontynuowała zajęcia w formie grupowej. Będę rozwijała je, poprzez podnoszenie swoich kwalifikacji, do takiego poziomu, który uznam za odpowiedni by pomagać ludziom w jak najbardziej efektywny sposób. Mam wpisany w plan na cały rok comiesięczne warsztaty. Aktualnie odbywa się cykl treningów Qigong (to odmiana treningu tai chi czyli forma pracy z ciałem, emocjami, oddechem, oparta na wolnych, powtarzanych wielokrotnie ruchach, które mają za zadanie pobudzić punkty akupunkturowe w ciele, uregulować ciśnienie, mają również szereg innych działań prozdrowotnych). Na wiosnę odbędzie się koncert relaksacyjny. W ramach warsztatów poprowadzę również cykl zajęć tanecznych Co roku we wrześniu, podczas Dni Wilanowa, organizuję pokazy swoich lekcji, podczas których towarzyszą mi moje podopieczne. W przyszłym roku planuję dwa wyjazdy, być może trzy. Pierwszy odbędzie się na wiosnę, drugi jesienią. Chcę również kontynuować wspaniałą współpracę między mną, a moimi podopiecznymi i rozwijać te relacje. To mnie fascynuje. Nasze relacje rozwinęły się spontanicznie podczas prowadzenia studia i bardzo mnie cieszą.
Czy uważa pani, że obecnie istnieje potrzeba treningu związanego również z ludzką psychiką?
Agnieszka Śliskowska: Tak, dostrzegam taką potrzebę. 20 lat mojego doświadczenia w zawodzie oraz samorozwoju pokazuje, że każdy człowiek potrzebuje harmonii ciała, umysłu i duszy. Cały nurt body&mind kładzie na to nacisk. Kiedy byłam młodsza, miałam inne potrzeby. Mając obecnie 45 lat moje potrzeby są zupełnie inne, głębsze a praca z emocjami i rozwój duchowości jest bardzo ważnym elementem moich treningów. Uważam, że jest to nieodzowny punkt w rozwoju każdego człowieka. Każdy z nas dochodzi do tego na innym etapie, ale jest to niezbędne i wręcz oczekiwane przez moich podopiecznych. Każda lekcja kończy się jakąś formą relaksacji. Jest to np. koncert, joga nidra, trening autogenny Schulza czy relaksacji Jacobsona. Inspiruję się także książkami, które cytuję podczas ćwiczeń. Sądzę, że to bardzo ważny nurt w rozwoju treningów. Nie chcę stawiać jedynie na ćwiczenie ciała.
Czy na te potrzeby wpływa znacząco wysoki poziom stresu, który obecnie wpływa na dużą ilość osób?
Agnieszka Śliskowska: Jeśli nie radzimy sobie z nadmiarem bodźców stresowych, które nas otaczają, to szukamy drogi, by sobie z tym poradzić. Jedną z takich dróg jest właśnie praca ze sobą od wewnątrz, nie tylko od zewnątrz. Nie jedynie cielesna, ale i duchowa. Zwykły trening oddechu może bardzo ładnie wyrównać wszelkie niedobory w ciele i zaspokoić potrzebę wewnętrznego spokoju, którego nam brakuje.
Wspominała pani o książkach. Jakie książki wykorzystuje pani na swoich zajęciach?
Agnieszka Śliskowska: Te, które mnie inspirują i którymi lubię dzielić się z ludźmi. Dzielę się przemyśleniami dotyczącymi tych książek. Jedną z ostatnich, które mnie zainspirowały, jest książka pt. "Rozmowy z drzewami" Weroniki Dąbrowskiej. To taki przewodnik, przemyślenia na temat przyrody, jej wpływu na nas. Pani Dąbrowska pisze o tym, jak las może nas wzbogacać, jak powinniśmy o las dbać i o tym, w jaki sposób tworzymy jedność z przyrodą. To jest niby oczywiste, ale o tym zapominamy. Inna ciekawa pozycja to na przykład "Powiedz mi co cię boli, powiem ci dlaczego. Elementy psychoenergetyki". Czytam również książki dotyczące medytacji jak np. Macieja Wielobóba „Medytacja w życiu codziennym”. Lektura, która bardzo zainspirowała mnie do kolejnego etapu rozwoju to "Siła jest w tobie. Zdrowia ciała, emocji i ducha w drugiej połowie życia" Preeti Agrawal. Fenomenalna książka. Mam bardzo dużo klientek, które są w podobnym wieku jak ja i starsze. To bardzo przydatna lektura, która pokazuje jak radzić sobie ze zmianą swojego ciała i odczuć ciała w późniejszych etapach życia. Ta książka jest niezwykle inspirująca i pomaga w zrozumieniu potrzeb podopiecznych i moich również.