Wywiad z socjolog dr Julitą Czernecką - część 1
Doktor Julita Czernecka, socjolog Uniwersytetu Łódzkiego, w wywiadzie dla portalu mówi o kwestii atrakcyjności w zawodzie trenera personalnego i relacjach między klientem a trenerem. W pierwszej części rozmowy koncentruje się na aspekcie wyglądu trenera, problemach związanych z fizycznością i postrzeganiem przez pryzmat wyglądu.
Jak wygląda kwestia atrakcyjności i pociągu fizycznego w relacjach takich, jakie zachodzą między trenerem/trenerką personalną, a jego/jej klientką/klientem?
Zacznę od relacji męsko-damskiej, bo uważam, że kobiety sobie nieco lepiej radzą w komunikacji z klientami mężczyznami. Mężczyźni zwykle mają większy dystans do siebie. Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że jesteśmy „ciałami”. Pierwszy kontakt zawsze jest związany z naszym wyglądem, pierwsze wrażenie opieramy zwykle na nim, to 2-3 sekundy. Dlaczego o tym mówię? My, kobiety, surowiej się oceniamy, także jeśli chodzi o fizyczność. Kiedy przychodzimy do bardzo atrakcyjnego trenera, a mamy wpojone, że kobiety, które mają nadwagę, brzuch po ciąży itd., są mniej atrakcyjne, to przypisujemy sobie zaniedbanie, lenistwo, niechlujstwo. Wiążemy to z nie do końca atrakcyjnym wyglądem, albo tylko z naszym postrzeganiem siebie jako mało atrakcyjnych. Nie mówię tutaj o skrajnych patologiach, o przypadkach, kiedy dziewczyna jest bardzo piękna, bo przecież top modelki też mają mnóstwo wątpliwości co do swojej atrakcyjności. Wszystkie jesteśmy różne, nasze ciała są różne - jak w kampaniach Dove – jesteśmy po prostu sobą. Ciała zwykłych kobiet zazwyczaj nie wyglądają jak u modelek. My, kobiety, od dzieciństwa jesteśmy nauczone tego, by zwracać uwagę na wygląd. To nam się mówi "umyj buzię", "dziewczynka powinna być czysta, schludna, uczesana", "zobacz jak jesteś ubrana". Chłopcy chodzą w podartych spodniach, czasem brudzą je co chwilę. Nie zwraca się uwagi na wygląd chłopców w tak dużym stopniu jak w przypadku dziewcząt. Kobiety w naszej kulturze, może nawet coraz bardziej, są definiowane poprzez wygląd. Wygląd świadczy o naszej „wartości”, a wartościowa jest młodość i szczupła sylwetka. To jest często promowane w mediach. Wciąż jesteśmy oceniane. Jesteś atrakcyjna - jesteś wartościowa i na odwrót. Jeśli zderzamy się z atrakcyjnym mężczyzną lub kobietą, która jest naszą trenerką, to nasza samoocena spada. Ta osoba, trener, to dla nas lustro. My przy atrakcyjnym mężczyźnie wstydzimy się jako kobiety, a przy kobiecie czujemy zazdrość o wygląd. Myślimy "nie jestem wystarczająco dobra". Co do atrakcyjności w pracy profesjonalnej trenera - bądźmy sobą, ale zwróćmy uwagę na to jaka jest nasza grupa docelowa. To może czasem wymagać stonowania. Na przykład w przypadku kobiet może delikatniejszego makijażu. Niektóre dziewczyny lubią się mocno malować, taka jest ich ekspresja. I z jednej strony to jest fajne, bo są sobą, ale to też czynnik, który może się nie wpisywać w wizerunek trenera, który ludzie mają w głowie. Na ogół w takiej pracy nosimy delikatne makijaże i proste fryzury. Jeżeli mówimy o trenerach mężczyznach, to może nie powinien on nosić fryzur stylizowanych przez 45 minut w domu. To takie drobne niuanse, nad którymi powinniśmy się zastanowić i określić w jakim kierunku w naszym przypadku powinny iść.
To na co możemy sobie pozwolić zmienia się również wraz z rozwojem naszej marki osobistej.
Wtedy stoi za nami autorytet i jest zupełnie inaczej. Magda Gessler może wejść do kuchni z rozpuszczonymi włosami, nosząc masę biżuterii, ale ona nie będzie tam wszystkiego sama robiła, tylko poinstruuje. My musimy sobie na to zapracować, zdobyć ten autorytet. Autorytet jest budowany na podstawie wiedzy, doświadczenia i również wyglądu. Owszem, można być w trudnym momencie. Kobieta trenerka może mieć problem z hormonami i dlatego będzie otyła. Ale o tym trzeba powiedzieć, wyjaśnić, bo ludzie będą ciekawi albo właśnie będą kojarzyli to z brakiem profesjonalizmu.
No właśnie, co w przypadku, kiedy trenerka wygląda gorzej niż my? Czy przez to możemy nie doceniać jej umiejętności? Uważać, że jest mniej profesjonalna, bo np. jest grubsza od klientki?
To zależy od tego co my oceniamy. To może być trenerka kulturystka, sama z taką trenowałam. Ta trenerka nie należała do szczupłych dziewcząt, ale podnosiła bardzo duże ciężary. Wielu mężczyzn tyle nie wyciśnie, co ona. Ona faktycznie nie wpisywała się w kanon urody modelek czy bardzo szczupłych fit trenerek, ale była absolutnie profesjonalna w tym, jak się zachowywała. Znała się na diecie, na hormonach kobiecych. Sytuacje życiowe, zdrowotne są różne, one wpływają na nasz wygląd. Ale jeśli jest się trenerką czy trenerem to wygląd świadczy o sukcesie. To trochę tak, jak z psychoterapeutami. Ludzie mają wątpliwości co do tego, czy ktoś jest dobrym psychoterapeutą, jeśli jest singlem albo jest po rozwodzie. Moim zdaniem to nie ma wpływu na to, czy ktoś jest dobrym psychoterapeutą. Tak samo, czasem ktoś jest świetnym trenerem, terapeutą, a sam ma swoje problemy, ale przez te problemy może świetnie trenować albo radzić sobie z problemami innych osób. Jednak ma pani rację, bo w zawodach wizualnych, jak fryzjerka czy wizażystka, to wygląd jest wizytówką osoby, która w ten sposób zarabia. Kiedy idziemy do fryzjerki, która ma tłuste czy zaniedbane włosy, to zapala nam się lampka ostrzegawcza. Przecież skoro ona tak wygląda, to zastanawiamy się czy jest profesjonalistką. Jeśli ktoś przyjdzie w dresach czy dziurawych spodniach do korporacji, w której obowiązuje określony dress code, to nie wzbudzi zaufania. Przez wygląd utożsamiamy się z pewnymi cechami osoby. Są takie błędy psychologiczne w ocenie innych, które często popełniamy. Pierwszy to błąd podobieństwa i projekcji - polega na podświadomym przenoszeniu przez oceniającego własnych cech na osoby oceniane. A drugi to transfer stereotypu estetycznego – jeśli kogoś uważamy za atrakcyjnego, przypisujemy mu szereg innych kompetencji, które niekoniecznie ma. Jeśli idę do trenerki, która jest taką „dziewczyną z sąsiedztwa” to szybciej zacznę z nią budować relacje siostrzane. Ale z drugiej strony może ona budzić wątpliwości i ciekawość, bo zastanawiamy się dlaczego ona np. nie wygląda tak jak ja sobie wyobrażam trenerkę bo widziałam np. Chodakowską czy Lewandowską. To jest pewne oczekiwanie i to jest bardzo ważne, żeby o nim pamiętać. Trochę tak jest, że osoby, które są bardzo atrakcyjne fizycznie, muszą się zmierzyć z większymi wymaganiami. Niezależnie od zawodu, tacy ludzie są zawsze na świeczniku, łatwiej je obserwować, oceniać. Badania, które przeprowadzili James Andreonie i Ragan Petrie, wskazują, że osoby atrakcyjne są w stanie więcej zarobić, szybciej osiągnąć sukces, ale i szybciej tracą autorytet i więcej płacą za porażkę. A co jest najważniejsze? Osobowość i sposób bycia z ludźmi. Mówi o tym koncepcja kapitału erotycznego Catherine Hakim. To piękno twarzy, styl ubierania się, makijaż, fryzura, biżuteria, sex appeal, ale i urok i wdzięk oraz pozytywna energia, „bycie duszą towarzystwa”, bycie miłym i sympatycznym dla innych.
Jeśli jesteśmy bardzo atrakcyjni, ale nieprzystępni czyli: nie uśmiechamy się, nie jesteśmy życzliwi, nie jesteśmy kumplowscy w relacji, nie traktujemy ludzi na równi, to rodzi się duży dystans, który jest zbudowany z naszych oczekiwań. Jeśli to relacja damsko-męska to boimy się oceny, jeżeli damsko-damska to myślimy "ona jest taka ładna, nie uśmiecha się, jest super profesjonalna, ale nie czuję więzi, więc drugi raz nie przyjdę, bo nie czuję się komfortowo". Wygląd jest ważny, ale atrakcyjność społeczna kładzie nacisk na osobowość. Te dwie cechy są mocno połączone - wygląd i osobowość. Ale wygląd może nam i pomóc i zaszkodzić. Wszystko zależy od tego jak się zachowujemy. Bardzo dużo się mówi teraz o zachowanych charyzmatycznych, które są magnetyczne w relacjach z klientami. Aby czuć się komfortowo w takich bardzo cielesnych relacjach należy zwrócić uwagę na to, żeby nie traktować siebie jako wzoru do naśladowania jeśli jesteśmy trenerami. Trzeba pamiętać, że ja jestem sobą, a klient sobą, spotkaliśmy się, żeby pomóc klientowi osiągnąć swoje cele, pewne rzeczy wypracować i być ze sobą tu i teraz. Ważne jest to, by być przy kliencie obecnym myślami, pamiętać, że on jest sobą, jest inny ode mnie. Wiele się słyszy o różnych rzeczach, np. o sztampowych treningach. Ktoś wymyśla trening personalny i koledzy się nim dzielą między sobą. Jeden z nich układa plan treningowy i daje powiedzmy trzem innym, którzy pracują z pięcioma klientami dziennie i niezależnie od potrzeb swoich podopiecznych robią z wszystkimi dokładnie to samo. Bardzo ważne jest indywidualne podejście, które zawiera w sobie dużą życzliwość. To, co stoi za trenerem, to przede wszystkim jego zachowanie i profesjonalizm. Warto w rozmowie początkowej pokazać to, kim jesteśmy, dlaczego klient ma nas uważać za autorytet, jakie mamy certyfikaty, wiedzę, osiągnięcia. To służy także temu, by to napięcie damsko-męskie czy męsko-damskie osłabić. Takie zachowanie pokazuje, że ja trener czy trenerka, występuję tu w roli profesjonalisty. A życzliwość ma spowodować, że klient czuje się bardziej komfortowo. Ważna jest uprzejmość, troskliwość. Kobietom to zwykle łatwiej przychodzi, częściej pytają o to czy wszystko w porządku, czy ćwiczenie nie jest zbyt intensywne itd.. Ważne jest to, by w tej drugiej osobie widzieć człowieka i rozumieć, że np. to jest mama, która jest po ciąży i może mieć problem chociażby z trzymaniem moczu. I kobieta, klientka, musi być na tyle otwarta, by o tym trenerowi powiedzieć, niezależnie od płci. A czasem to bardzo krępujące. A ona wie, że nie da rady robić pajacyków czy podskoków.
Drugiej kobiecie na pewno łatwiej jest to powiedzieć.
Tak, ale czasem nie mamy takiego wyboru, bo ćwiczymy z trenerem. Czasem trzeba uciec się do żartu. Żart jest kluczową sprawą, poczucie humoru w ogóle jest bardzo ważne. Jeśli się go nie ma, to trzeba się zacząć tego uczyć. Trudno jest powiedzieć bardzo przystojnemu panu, że nie mogę robić pajacyków, bo nie trzymam moczu. Ale można powiedzieć to w taki sposób "jestem po ciąży, nie mogę skakać, no niechże się pan domyśli dlaczego” i się uśmiechnąć. I on w takiej sytuacji powinien się uśmiechnąć, puścić oko i powiedzieć: "okay, rozumiem". I nie drążyć tematu. A jeśli nie rozumie, to po prostu niech zaakceptuje takie życzenie klientki.
Ale to także wymaga pewnej lotności. Niektórzy mają problem z chwytaniem aluzji.
Trzeba się tego nauczyć, że pewne rzeczy należy uszanować i nie pytać. Niektóre dziewczyny mają blizny po porodach, które różnie się goją, wiele klientek w ogóle jest po ciąży, są ludzie z dysfunkcjami fizycznymi. Oni wszyscy mają różne potrzeby. Wywiad jest niezwykle ważny. To od wywiadu wychodzimy i uczymy się w jaki sposób prowadzić komunikację. Dzięki temu powstaje przestrzeń, żeby taką osobę trochę poznać, wyczuć czy można z nią żartować czy nie. Pierwsze spotkania są kluczowe. Potem, w miarę jak się poznajemy, jest inaczej. To tak jak w każdej relacji. Czasem jest chemia czasem jej nie ma. Jako trenerzy musimy zrobić wszystko na początku by ta chemia się pojawiła, żeby ktoś nas polubił i nam zaufał. To jak z zakochaniem.
Im dłużej kogoś znamy tym więcej mu możemy wybaczyć potknięć.
Tak, to zasada lubienia. Jeśli kogoś lubimy, to mu więcej wybaczamy. W ogóle im bardziej kogoś darzymy sympatią, tym bardziej jesteśmy wobec niego życzliwi. Postrzegamy ją wtedy jako bardziej atrakcyjną, mądrzejszą, profesjonalną. To jest takie pokłosie efektu lubienia. Kluczowe tu są żarty i bycie na luzie. Oczywiście są granice żartów. Na początku należy bardzo się pilnować.
No tak, niektórzy nie życzą sobie żartów, przychodzą jedynie po trening.
W obsłudze klienta pomaga spostrzegawczość i inteligencja jak we wszystkim - powoduje, że jesteśmy w stanie szybciej odczytać potrzeby danej osoby. Wiadomo, że są ludzie tacy i tacy. W sytuacjach kluczowych poczucie humoru pozwala rozładować atmosferę. To, co także bardzo pomaga, to bycie bardzo opanowanym i łagodnym. To wymaga treningu. Tutaj praca trenera to takie 50/50. Umiejętności profesjonalne to połowa sukcesu. Druga połowa zależy od tego, czy potrafimy komunikować się z drugą osobą tak, jak ona sobie tego życzy. To my musimy się do klienta dostosować. Oczywiście nie całkowicie, bo musimy być sobą i zachowywać standardy zachowania. Nie może nam też klient wejść „przysłowiowo na głowę”. To nie tak, że przychodzi ktoś na okrągło bluźni , więc my musimy też zacząć, bo mamy się do niego dostosować. Nie o to chodzi. Chodzi o to, by wczuć się w oczekiwania. Ważne jest również bycie empatycznym. Trzeba potrafić wyobrazić sobie jak ta osoba się czuje np. w sytuacji, w której naszym klientem jest osoba, która nigdy nie ćwiczyła albo miała przerwę 10 lat. Istnieje taki stereotyp, że jeśli ktoś wyjdzie przysłowiowo „na czworaka z treningu”, czyli jest ekstremalnie zmęczony i zlany potem, to świadczy o tym, że ten trening był świetny. Ale dobry trener wie o tym, że to tak nie działa, że to jest strzał do własnej bramki, wbrew wszystkim zasadom. Jeśli mam takie poczucie, że dobry trening jest wtedy, kiedy wyszłam zmęczona i mam takie zakwasy, że nie mogę ruszyć nogą, to rolą trenera jest powiedzieć mi, że dobry trening na tym nie polega, przynajmniej na początku. Kiedy trener mówi, że zrobimy kilka treningów, których w ogóle nie poczuję, nie spocę się, bo musimy przygotować moje ciało do wysiłku i nie powinnam się przejmować tym, że nie mam zakwasów albo mam bardzo małe, to on musi mi wyjaśnić dlaczego to robi w taki sposób, bym ja mu uwierzyła i zaufała. W takich momentach można się pochwalić wiedzą z zakresu budowy mięśni, funkcjonowania ludzkiego ciała itd.. Rolą trenera jest opowiedzenie o procesie, szczególnie w przypadku treningów EMS, które są specyficzne i bardzo różne od siłowni czy aerobiku.
Julita Czernecka - socjolog, trener umiejętności psychospołecznych, specjalista w zakresie wizerunku. Doktor nauk humanistycznych, od 2011 roku pracuje jako adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, w Katedrze Socjologii Struktur i Zmian Społecznych. Ukończyła Noble Manhattan Coaching, Laboratorium Edukacji i Psychoterapii oraz London School of Public Relations. Jako socjolog współpracuje z Dzień Dobry TVN, Pytaniem na Śniadanie, Twoim Stylem, Gazetą Wyborczą, PAP Nauka w Polsce, Dziennikiem Polska i Radiem Eska oraz innymi mediami.
Z dr Julitą Czernecką rozmawiała Maria Pawlicka, red. naczelna portalu polskifitness.tv