Innowacyjność i rodzinna atmosfera - Klub Fitness FORMA w Sieradzu
Klub FORMA w Sieradzu, prowadzony przez Radosława Szymczaka, istnieje już od 9 lat. FORMA jest bardzo innowacyjnym klubem fitness, w którym nieustannie pojawiają się nowości, dopiero podbijające większe miasta. Radosław Szymczak i ekipa FORMY lubią zaskakiwać nowinkami. Od niedawna w klubie prowadzone są zajęcia dla dzieci, a wkrótce pojawi się w nim strefa treningu EMS. O innowacyjność FORMY, jej historię i misję pytaliśmy Radosława Szymczaka, właściciela FORMY, który przez wiele lat zawodowo grał w siatkówkę, obecnie trenuje siatkarzy w Tubądzin Volley MOSiR Sieradz.
Jak powstał klub fitness FORMA? W jaki sposób narodził się pomysł?
FORMA istnieje już od 9 lat. Jestem zawodowym siatkarzem, zastanawiałem się co robić po zakończeniu kariery. Miałem jeszcze kilka lat grania, więc pomysł zrodził się jakby obok. Wtedy był to klub rodzinny. Z siostrą i dziewczyną otworzyliśmy mały klubik, 250 m2. Jak to określiliśmy - popełniliśmy czyn nieumyślnego otwarcia biznesu. Kompletnie nie wiedzieliśmy z czym to się wiąże. Pewnie gdybyśmy byli tego świadomi to nigdy byśmy tego nie zrobili. Popełniliśmy podstawowy błąd - zamiast się czegokolwiek dowiedzieć o biznesie, to wskoczyliśmy na głęboką wodę. Chyba tylko dlatego, że ta branża jest rozwojowa i mieliśmy wsparcie osób bliskich, to w ogóle przetrwaliśmy.
Czy doświadczenie zawodowe sportowca pomogło?
Nie, jeśli nie liczyć kwestii psychicznych. Sportowcy potrzebują dużo wytrwałości, cierpliwości w tym co robią, motywacji do pokonywania przeszkód. Ważna była też praca w grupie z zespołem, w siatkówce gramy drużynowo. Ale inne rzeczy w ogóle nie były podobne, były inne, nowe. Popełniliśmy chyba wszystkie możliwe błędy. Dlatego nie dziwię się, że tyle firm upada na rynku w krótkim czasie od powstania. To dotyczy także branży fitness. Zdarza się, że trenerzy, którzy są bardzo dobrzy w tym co robią, otwierają swoje studia, kluby itd., ale upadają bardzo szybko. My nie wiedzieliśmy, że nie otwieramy klubu fitness tylko firmę, która zajmuje się branżą fitness.
A co z misją? Była silniejszą motywacją na początku tej drogi?
Misja nie zniknęła. Teraz nawet mocniej to czujemy. Robimy coś dla ludzi, wierzymy, że warto ich namawiać do zdrowego życia. Ciężko się żyje bez aktywności fizycznej, jest wtedy trudniej i psychicznie i fizycznie. Teraz mamy jeszcze większą ambicję by poprawiać ludziom jakość życia. Mamy z tego frajdę. Na początku myśleliśmy, że to się samo jakoś zrobi czy poukłada, że ludzie sami z siebie przyjdą i będą tego chcieli. Ale to się samo nie zrobi, trzeba te mechanizmy w firmie uruchomić.
Gdyby otwierał pan klub fitness jeszcze raz to co by pan zmienił?
Popracowałbym nad szeroko rozumianą inteligencją finansową. Pieniądze są wynikiem tego, co robimy. Nie stawiam ich na pierwszym miejscu, przychodzą wraz z działaniami. Jednak są niezbędne do tego by klub funkcjonował. Klub może nie przynosić zysków przez jakiś czas, ale nie może to trwać zbyt długo, bo nie będzie możliwości dobrej obsługi klientów. Plan finansowy trzeba stworzyć przed rozpoczęciem, nie w trakcie działania.
Jak zachęcić klubowiczów do przychodzenia? Co powinno być w klubie klienci chcieli w nim przebywać?
Nie ma gotowej recepty. Nie ma też klubów lepszych czy gorszych. Są po prostu inne. Tak samo jak ludzie, którzy mają różne potrzeby. Są kluby low cost, które nie stawiają na obsługę, są butiki czy kluby w ruderach. I też się sprawdzają. My postawiliśmy na zbudowanie rodziny FORMY czyli na społeczność. Od samego początku próbowaliśmy sprawić by ludzie byli z nami na lata. I faktycznie, są osoby, które przychodzą od samego początku.
Jak się to udało?
To chyba przede wszystkim ma związek z pracownikami. My praktycznie w ogóle nie wymieniamy kadry, co jest sukcesem. Nie nazywamy się pracownikami, nie mamy takiej hierarchii. Trzeba było dłużej szukać takich osób. Większość jest przyzwyczajona do szkolnej struktury, do szefa, który coś każe. Znalezienie ludzi samodzielnych zajęło nam trochę czasu, ale te osoby pracują u nas już po 4-6 lat. Menadżerka czy recepcjoniści są z nami już długo. Jeśli z kimś się rozstajemy to w zasadzie jest to przerwa na ciążę i powrót po ciąży. To sukces. Stała kadra przekłada się na klubowiczów. Trenerzy personalni, instruktorzy są z nami od wielu lat. Co nie znaczy, że nie dochodzą nowi. Rozrastamy się. Zaczęło się od 250 m2 teraz mamy ponad 1100 m2. Dochodzą sale fitness, ciągle się rozwijamy. Przychodzą do nas nowi pracownicy, ale starzy zostają. Jest bardzo mała rotacja, a to się przekłada na bardzo dobre utrzymanie klubowiczów.
Co decyduje o tym, że ktoś jest dobrym trenerem personalnym?
Sam jestem trenerem siatkówki. Wiem, że najważniejszym narzędziem jestem ja sam. Ludzie przeceniają wiedzę, którą mogą zdobyć np. z książek, a za mało wagi przywiązują do tego kim są. Ważne jest to kim jest trener, co sobą reprezentuje, jaki przykład daje, jak ćwiczy, odżywia się, jak się zachowuje. W drugiej kolejności liczy się wiedza książkowa. Jest masa trenerów, którzy się po prostu wyuczyli i klienci im nie do końca ufają, bo oni nie reprezentują sobą tego, o czym mówią. Można czegoś nie wiedzieć i przyznać się do tego. Ludzie to szanują, że ktoś nie ma się za eksperta czy guru, który wszystko wie. Trzeba umieć budować relacje. W trenerskich zawodach liczy się komunikacja, kompetencje miękkie.
Empatia pewnie także odgrywa ważną rolę.
Empatia, zrozumienie, inspirowanie kogoś i elastyczność. Nie da się wrzucić wszystkich klientów do jednego worka. Ubolewam nad tym, że przez to, że jesteśmy dużym klubem, nie jesteśmy w stanie podejść do każdego tak bardzo indywidualnie jakbyśmy chcieli. Cały czas szukamy metod by jak najlepiej się każdym zaopiekować. W klubie fitness większość osób to nie sportowcy. Jest grupa ludzi, jakieś 10-20%, którzy są tak wytrwali, że jeśli po drodze do klubu będzie padał deszcz, złapią gumę, zapomną czegoś to i tak przyjdą i zrobią trening. To twardziele mentalni. Ale większość to osoby, które jeśli mają problemy w życiu prywatnym czy finansowe, a w dodatku jest brzydka pogoda czy są głodni to zrezygnują z treningu. Nasza rola polega na tym, by im jak najbardziej ułatwić przychodzenie do klubu i nauczyć ich samodyscypliny. Staramy się wspierać ich przez działania trenerów czy recepcji.
Na czym polega to wsparcie?
To trudne. Głównie staramy się inspirować, pokazywać historię osób, które miały jeszcze trudniej, ale wytrwały i osiągnęły efekty. W sporcie nawet najmniejsze efekty nie pojawiają się z dnia na dzień. To zajmuje kilka tygodni, a nawet miesięcy. Kiedy efekt jest widoczny to motywuje nas do dalszego chodzenia, ale na to potrzeba czasu. Ważna jest też kwestia lubienia klubu. Musimy zrobić wszystko, by ten klubowicz przychodził z przyjemnością. Wtedy jest większa szansa na to, że zostanie z nami. Dbamy o przyjazną atmosferę, fajny zespół, dobry wygląd klubu. Ludzie często przychodzą do miejsca, ale odchodzą od ludzi. To widać wśród klubowiczów. Odchodzą ci, którym nie pasuje coś w gronie osób. Nie chodzi o braki w ofercie.
Co można znaleźć w klubie FORMA? Jakie strefy czy zajęcia są do dyspozycji klientów?
Jesteśmy klubem, który stara się mieć wszystko. Sieradz jest małym miastem, w którym są dwa większe kluby fitness. Nie zamykamy się na żaden rodzaj aktywności. Mamy strefę siłową, która jest dość duża, oszklona, z widokiem na centrum. Jest strefa cardio, strefa crossfit z bramą, gdzie odbywają się zajęcia. Na strefie siłowej jest druga brama do indywidualnych ćwiczeń. Mamy dwie sale. Jedna ma 100 m2 druga 200 m2. Jest bardzo duże obłożenie na zajęciach, zastanawiamy się nad kolejną. Prowadzimy treningi personalne, funkcjonalne, od niedawna również zajęcia dla dzieci, a wkrótce otworzymy strefę EMS.
Czy w FORMIE zauważa się pewne trendy w fitnessie?
Oczywiście, zauważamy, że są sezonowe mody. Dotyczą raczej zajęć fitness. My mamy o tyle łatwiej, te innowacje przychodzą do nas z większych miast. To, co jest tam modne niedługo pojawi się u nas. Możemy podpatrywać. A większe miasta mogą śledzić trendy zagraniczne. Czasem czujemy się jak pionierzy, bo zaczynamy coś, wprowadzamy nowe zajęcia na wzór tych z dużych miast i klubowicze muszą się do tego przyzwyczaić. Na początku trochę się opierają, dopiero jak przetestują to przyznają nam rację. Przez to czasem trzeba z czegoś zrezygnować. Tak było ze spinningiem. W Sieradzu nadal był dość modny, w większych miastach moda minęła, ale my z niego zrezygnowaliśmy, część klientów nie była zadowolona. Ale wyprzedziliśmy modę. Na niektóre zajęcia w ogóle się nie decydujemy. Na przykład na trampoliny. Zajmują za dużo miejsca, mało osób mogłoby ćwiczyć jednocześnie. Poza tym są kontrowersje zdrowotne dotyczące tej aktywności. Każdy ma swoje zdanie, podobnie jak z dietą, my nikogo nie przekonujemy na siłę, dajemy wybór. Ale zwracamy na to uwagę i jak coś nie jest spójne z naszą wizją, mamy jakieś wątpliwości, to nie wprowadzamy tego. Niedawno otworzyliśmy pod naszym klubem sieciowy lokal Makaron. Jest to w miarę zdrowy fastfood, żywienie jest ściśle związane z fitnessem. Uznaliśmy, że warto też karmić ćwiczących. Pragniemy również edukować, stąd zajęcia dla najmłodszych, by uczyli się dbać o swoje zdrowie od dziecka.
W FORMIE pojawi się niedługo strefa EMS. Jak będzie wyglądać?
To będzie typowy klub w klubie. Mamy przygotowane pomieszczenie na sali siłowej. Posiada osobną łazienkę, przebieralnie, prysznic. Jest w izolacji od reszty klubu. Można ćwiczyć indywidualnie, w warunkach wręcz intymnych. To trening, który kierujemy do osób, które z jakiegoś powodu nie chcą ćwiczyć na siłowni, w grupie, nie lubią tego, wstydzą się, albo nie mają czasu na trening. Bo trening EMS jest zdecydowanie krótszy. Trwa 20 minut plus kilka minut na przebranie się. Współpracowaliśmy z Sebastianem Goszczem z Espresso fitness business solutions i Michałem Solarzem dystrybutorem myoFX, więc znaliśmy się już wcześniej, wiedzieliśmy, że warto z tymi osobami współpracować.
Kiedy otwarcie strefy?
W październiku. Czekamy na sprzęt, jest już zamówiony. Teraz wyposażamy salę, by była tak fajna jak strefa siłowa, ale jednocześnie przytulna i utrzymana we własnym stylu.
Jakie są plany na przyszłość FORMY?
W tym momencie chcemy się zatrzymać, zrobić podsumowanie. Ostatnio sporo się działo. Teraz zaczyna się sezon, wprowadzamy innowacje i chcemy skupić się na pracy nad tym, co mamy. Choć w sumie ja często tak mówię, a i tak zdarza się, że zaraz mamy coś nowego.