Wywiad z socjolog dr Julitą Czernecką - część 2

W drugiej części rozmowy z dr Julitą Czernecką, rozmawiamy o relacjach z klientem, które czasem mogą podążyć w niespodziewanym i nie zawsze pożądanym przez nas kierunku. Ekspertka doradza w jaki sposób uniknąć takich sytuacji, a gdy zaistnieją, jak profesjonalnie z nich wybrnąć.

 

Co zrobić w sytuacji, kiedy osoba z którą trenujemy jest nami zbyt zainteresowana? Jak się zachować, kiedy przekracza nasze granice?

Postawić na nasz  profesjonalizm, relacja powinna być budowana od początku na zasadzie kumplowskiej.  Wszystkim mężczyznom, którzy są trenerami, doradzałabym wejście w taką rolę. No chyba, że usilnie szukają dziewczyny i są w stanie powiedzieć w takiej sytuacji: "podobasz mi się, poflirtujemy, umówię się z tobą, może coś z tego wyjdzie". Ludzie się przecież poznają w różnych miejscach. Jednak na ogół buduje się relacje właśnie takie, w których nie flirtuje się z klientem. Żart, poczucie humoru to coś innego niż flirt. Jeśli do ktoś tego nie rozumie, to po jakimś czasie większość z nas w sposób delikatny, ale powie to wprost.  Jeśli to nie zadziała to możemy zrezygnować z treningów, oddać je komuś innemu, jeżeli są dla nas niekomfortowe. Ludzie często rozumieją jednak aluzje.  Trzeba też mieć duży dystans do siebie. Jeśli przychodzi do mnie pani w wieku lat 60., a ja mam 30 lat i ona lubi sobie ze mną poflirtować, a przecież jest w wieku np. mojej mamy czy cioci to ja mogę sobie z nią flirtować, to będzie taka forma komunikacji „z przymrużeniem oka”. I obie strony wiedzą, że pozostanie to tylko taką znajomością.  Czasami ludzie po prostu w taki sposób lubią się komunikować, bo to nadaje lekkości konwersacji, mają taki sposób bycia. To jest rodzaj gry, w którą wchodzimy. Jeśli obie strony się w niej dobrze czują to wszystko jest w porządku. Ale jeżeli któraś ze stron ma coś przeciwko, to powinna dać jasno do zrozumienia, że jej to nie odpowiada. Nie przekraczamy granic, jako trenerzy, które są przekraczane przez drugą stronę.

Kobiety chyba mają trudniej w takiej sytuacji.

Kobiety są uczone od dzieciństwa bycia miłymi i grzecznymi, a to rodzi postawę  bierności, nie odzywania się. Moje studentki to już inne pokolenie, wiedzą czym jest molestowanie seksualne, otwarcie zabierają głos, jeśli czują się w jakiejś sprawie niekomfortowo.  O nie się nie martwię, bardziej martwię się o te starsze pokolenia. Myślę też, że to przychodzi z wiekiem, doświadczeniem dystansem. Dziewczyny muszą się nauczyć mówić, jeśli coś jest dla nich niekomfortowe. Mogą zawsze iść do właściciela i powiedzieć, że trener czy trenerka niewłaściwie się zachowuje, jeśli same sobie nie potrafią poradzić z taką sytuacją, jeśli niezręcznie im o tym mówić.

Jak unikać tego rodzaju sytuacji?

Wejść w rolę kumpelską, rolę brata i siostry. To stwarza mniejsze zagrożenie. Mniejsze prawdopodobieństwo tego, że relacja wejdzie na poziom, w którym powstanie napięcie seksualne. Ważny jest sposób w jaki trener rozmawia z klientką, nie flirtuje tylko jest życzliwy, sympatyczny, profesjonalny, wspiera. To spowoduje, że nawet najprzystojniejszy trener nie będzie postrzegany jednowymiarowo. Uważam, że od początku trzeba takie relacje budować.

Czy trenerzy mają już świadomość tego, że taki problem istnieje?

Myślę, że większość zdaje sobie sprawę, nie każdy do tego przykłada większą wagę, niektórym adorowanie nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, odbierają to jako komplement. O tej świadomości i roli jaką przywiązujemy do tych kwestii, decydują nasze własne doświadczenia życiowe, czy jesteśmy kobietami czy mężczyznami, nasze wychowanie, edukacja, to, czy szkolimy się etc.

Jakich tematów nie należy poruszać z klientem, w jakich trzeba wykazać się delikatnością?

Nie powinno poruszać się tematów prywatnych, wyborów osobistych, spraw religii,  polityki. Skupmy się na rozmowach o potrzebach treningowych, motywacji czy jej braku, o tym, co spowodowało, że klient przyszedł do nas. Każdy trener ma pewnie takie pytania dotyczące podstawowego wywiadu. W ogóle należy zwracać uwagę na formę tego co mówimy do klienta, jak komentujemy jego wypowiedzi czy zachowania.  Jeśli trener widzi, że ktoś zaraz po treningu bierze i zjada słodkiego batona to jak zareagować? Są na to różne metody, ale najlepiej odwołać się do faktu, nie pouczać - powiedzieć coś w rodzaju "to jest 300 kcal, po którym przez krótki czas będziesz się dobrze czuł, a potem będziesz miał wyrzut insuliny i będzie ci się chciało spać” . W rozmowie, komentarzach najlepiej odwołać się do faktów, a nie swoich wyobrażeń, sądów, wartości, ocen. Kiedy ktoś to usłyszy nasz komentarz, to od razu stwierdzi "zwracasz mi uwagę", ale to nie tak, ty tylko podajesz fakty. Bo co my możemy zrobić? Może tak być, że ktoś przychodzi na trening, wydaje pieniądze na niego, ale się objada i nie będzie widział efektów. Wtedy trzeba mu na spokojnie zwrócić uwagę. Na sukces pracuje się dietą. Według badań 70% zależy od diety, a 30% od aktywności i stylu życia. Najważniejsze jest to, by być opanowanym i spokojnym, co często jest trudne, ale świadczy o naszym profesjonalizmie. Trzeba w sposób spokojny i łagodny posługiwać się faktami. Wyjaśniać, że "możesz tu przychodzić, wydawać pieniądze i to świetnie, bo zarabiamy, bo uwielbiam z tobą pracować, ale jeśli chcesz mieć efekty o których mówiłeś/mówiłaś, to musimy zwrócić uwagę na inne aspekty". Wielu trenerów jest także doradcami żywieniowymi, albo są w trakcie robienia kursów, można też klientowi polecić wizytę u dietetyka.  

Co zrobić w sytuacji, kiedy to druga połówka naszego klienta jest zazdrosna o trenera?

Ja pozwoliłabym partnerowi czy partnerce osoby z którą trenuję zostać na takich zajęciach, żeby ta osoba zobaczyła trening. Tu znów w grę wchodzi bycie profesjonalnym. Można tłumaczyć co się robi podczas treningu. Dobrze działa spokojna, rzeczowa rozmowa lub zaproszenie na trening w dwie osoby. Myślę, że lepsze poznanie trenera nas uspokaja. Nie mówimy tu o skrajnej, chorobliwej zazdrości, która raczej wymaga ingerencji profesjonalnej pomocy psychologa. W większości przypadków warto zaprosić na trening, pozwolić go zobaczyć. Wtedy powinno zejść to napięcie. Jeśli zazdrosna strona pozna tego trenera przez godzinę, zobaczy jak pracuje, to powinno pomóc.

Jakie są różnice w sprzedaży usługi treningu kobiecie i mężczyźnie?

Dziewczyny mają inny cel, przede wszystkim to atrakcyjny wygląd . Mężczyźni stawiają na formę, siłę, sprawność. To podstawowa różnica. Kobiety wiedzą więcej na temat ciała, jego funkcjonowania, odżywiania, diet, swojej fizyczności. Bardziej też dbają o zdrowie, są bardziej świadome swojego ciała i zdrowia. Czasem również wykazują się olbrzymią wiedzą na ten temat. Możemy trafić na kogoś, kto będzie bardzo szczegółowy. Nie mówię, że mężczyźni wcale tacy nie są, bo oczywiście trafiają się tacy, którzy dużo wiedzą np. na temat odżywek, ćwiczeń etc. Można powiedzieć, że to częściej kobietom niż mężczyznom będziemy odpowiadać na wnikliwsze pytania i o wiele większą ich ilość. Panie są ciekawe szczegółów, porównań, chcą więcej wiedzieć o efektach czy procesie. W tej sprzedaży cechą wspólną będzie to, że zawsze należy dokładnie opowiedzieć o tym, co będzie się działo podczas treningów.

Od kogo kupi trening kobieta, a od kogo mężczyzna?

To zależy. Są takie osoby, które uważają, że mężczyźni -trenerzy nie będą stosowali taryfy ulgowej,   będą „dokręcali przysłowiową śrubę” , nie będzie odpuszczali, a ich treningi będą mocniejsze, trudniejsze. Uważają, że z mężczyzną nie ma zmiłuj, a kobiety mają bardziej miękkie serca i jak im się powie, że akurat ma się okres albo głowa boli itp., to trochę odpuszczą. Jednak to zależy od charakteru, od cech osobowości. Można trafić na empatycznego mężczyznę i „ostrą” kobietę-trenerkę. Na ogół to kobiety są bardziej empatyczne, troskliwe, bardziej opiekuńcze, uważniej słuchają. Częściej niż mężczyźni pytają czy coś boli podczas wykonywania ćwiczeń, czy wszystko w porządku. Wydaje mi się, że mężczyzna chyba mimo wszystko częściej decyduje się na pracę z mężczyzną-trenerem. Głownie to dotyczy podobieństwa wieku.  Chyba, że jest to osoba z dysfunkcjami fizycznymi czyli np. z chorobami kręgosłupa, po kontuzjach. W takiej sytuacji uważam, że bardziej stereotypowo, taka osoba będzie szukać trenerki kojarzącej się bardziej z opiekowaniem się, troskliwością. Uzna, że trenerka będzie bardziej uważna, lepiej zajmie się stanem chorobowym. To bardzo podświadome mechanizmy i mocno bazujące na stereotypach.  Myślę, że nikt się nad tym nie zastanawia racjonalnie. Jeśli chcemy mieć formę i mięśnie, a trener jest wizualnie twardym mężczyzną, to część mężczyzn będzie niestety podświadomie kierować się stereotypem, że kobieta jest łagodniejsza, że jest mniejszą „fighterką”. Okazuje się też, że dość śmiałe eksperymenty, robione wśród amerykańskich żołnierzy Marines, wykazały, że kobiece zespoły nie tylko lepiej ze sobą współpracują, ale też w ekstremalnych warunkach są bardziej wytrzymałe na ból, obciążenia, oczywiście na miarę swoich możliwości fizycznych, a przede wszystkim w damskich zespołach panuje większa demokracja. Był taki eksperyment na Florydzie, w którym brała udział drużyna damska  i męska. Nie wskazano dowódcy. Drużyny miały sobie poradzić z szeregiem zadań przez tydzień, na bagnach w 40. stopniowych upałach.  Drużyna męska rozpadła się po dwóch dniach na dwie drużyny po dwóch panów, a jeden działał sam. Kobiety natomiast zmieniały się przywództwem, były nastawione na rozwiązanie konkretnych problemów i zadań. Dotrwały w całości jako drużyna do końca i pokonały wszystkie trudności i wypełniły zadania.  Dobro wspólnoty dla kobiet często jest priorytetem, a nie „ja”. Kobiety są bardziej wspólnotowe. W przypadku mężczyzn mamy do czynienia z mocną pozycją „ego”, to jest wzmacniane w procesie wychowania. Kobiety są uczone relacyjności, empatyczności, mają lepsze zdolności komunikacyjne, dosłownie „sczytują” z innych o wiele więcej informacji przekazywanych niewerbalnie. Oczywiście to nie jest reguła, która dotyczy każdego mężczyzny czy każdej kobiety, bo mężczyźni też te umiejętności interpersonalne potrafią świetnie rozwijać.

 

Julita Czernecka - socjolog, trener umiejętności psychospołecznych, specjalista w zakresie wizerunku. Doktor nauk humanistycznych, od 2011 roku pracuje jako adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, w Katedrze Socjologii Struktur i Zmian Społecznych. Ukończyła Noble Manhattan Coaching, Laboratorium Edukacji i Psychoterapii oraz London School of Public Relations. Jako socjolog współpracuje z Dzień Dobry TVN, Pytaniem na Śniadanie, Twoim Stylem, Gazetą Wyborczą, PAP Nauka w Polsce, Dziennikiem Polska i Radiem Eska oraz innymi mediami.

 

Z dr Julitą Czernecką rozmawiała Maria Pawlicka, red. naczelna portalu polskifitness.tv